piątek, 31 lipca 2009

hmmmm

i dni mijają, i mijają coraz szybciej.

moje dwie kochane polki wyjezdzaja....ostatni nasz weekend. z tym zdjeciem i tak jedyne co mi sie kojarzy i co na zawsze zapamietam - cynamon. ~

piątek, 24 lipca 2009

mój noksapyeong. nowy dom :))

tutaj zycie jest troche inne niz w okolicach gangnam; wolniejsze,spokojne, nie takie zabiegane. pokochalam juz moj widok z balkonu i wygodny fotelik na ktorym siedze, zeby sobie w nocy podziwiac i poodychac swiezym powietrzem, zjadając kimpe albo inne koreanskie przysmaki, heheh. jest ślicznie.

środa, 22 lipca 2009

nikt nie spi.

wczoraj w nocy siedzielismy na hustawkach do trzeciej, gadając o wszystkim i niczym, obgadując mediolan, narzekając na bezsenne noce, ciesząc sie z podrozowania i poznawania swiata, wspominając jakieś głupie rzeczy.

wtorek, 21 lipca 2009

ostatnio znajomy stwierdzil, ze musi mi pokazac seoul troche od innej strony. po małym zwiedzaniu poszlismy do knajpki z muzyka na zywo, jedyny minus - nie da sie pogadac, hehe ale atmosfera tam jest taka, i muzyka tak dobra, ze nawet rozmawiac sie szczerze powiedziawszy nie chce. bardzo mi sie podobało, a koreanczycy naprawde utalentowani ludzie. ;d

dzis musze sie spakowac (nie mam pojecia JAK), i juz jutro noksapyeong wita. właśnie tam, daleko daleko posto, obok wiezy bedzie moj nowy dom. zaraz biegne po moją obiecaną płyte z muzyką z naked klubu, juz to widze jak ją włączam i razem z muzyką włączy się mocna chęć , zeby tam zawitac. ;p jutro castingi od 10, wiec trzeba byc w formie, poza tym najgorsze co mozna zrobic to zaczac imprezowac w czasie tygodnia, oj nie nie. :)) w tym tygodniu konczy sie sezon deszczowy i zaczynają sie upały, nie wiem jak ja to zniose, chyba znowu kupie sobie parasolke na sloneczko bo szybciej umre na ulicy, niz gdzies dojde.

sobota, 18 lipca 2009

lost in gangnam area. :))

taaak, i krotki spacer zamienil sie w prawie pieciogodzinne chodzenie, haha paadam. nie chce sie stad za bardzo wyprowadzac, a jeszcze tylko pare dni i zmieniam moje kochane miejsce. a piekne wiezowce zamieniam na tutejsze urocze zielone gory i domki...mam nadzieje, ze szybko sie przestawie. wczoraj zlapala mnie ulewa jak wracalam z odwiedzin znajomego w klinice. dzis oczywiscie spotkało mnie to samo - deszcz mnie kocha, po prostu :)) na szczescie bylam juz dosc blisko domu, co i tak nie przeszkodzilo w tym, zebym byla cala mokra znow.
...sound of freedom ~